wtorek, 2 maja 2017

poglądy

Polska traci rocznie ponad 300 mld dolarów (ponad połowę swojego PKB) z tytułu tzw. wolnego handlu. Chodzi tu o Pozycję Inwestycyjną Netto (PIN), czyli w skrócie różnicę pomiędzy tym, co zagranica inwestuje w Polsce, a tym, co Polska inwestuje zagranicą i związane z tym przepływy kapitału. Nic nie ma przecież dziwnego w tym, że po wejściu Polski do UE wzrosły zagraniczne inwestycje w Polsce, ale wzrósł wtedy także i eksport zysków z Polski zagranicę (czyli wywóz kapitału z Polski), jako że zagranica (głównie tzw. Zachód, w tym szczególnie Niemcy) inwestuje przecież w Polsce dla zysku a nie z dobrego serca. Mnie chodzi więc o pozycję inwestycyjną netto czyli net international investment position Polski, a po roku 2004 ta jest ona dla mocno do tyłu – patrz też dane poniżej.Człowiek jest produktem bezosobowej, bezrozumnej i „ślepej” ewolucji – procesu, nad którym, przynajmniej jak dotychczas, nie mieliśmy kontroli, a więc człowiek jest istotą daleką od ideału. Nie da się on też łatwo zreformować – na przykład polski chłop, nauczony prze setki lat, że nie można ufać władzy, nastawiony był krytycznie a nawet wręcz wrogo do kolektywizacji, przez co musiała ona ponieść w Polsce klęskę, ale bez tej kolektywizacji to zostaliśmy w Polsce ze straszliwie przestarzałym, niedoinwestowanym, mało wydajnym rolnictwem, niedolnym do zaspokojenia popytu na żywność, szczególnie zaś na mięso. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że klęska kolektywizacji rolnictwa w Polsce oznaczała początek końca tzw. Bloku Wschodniego, że gdyby Polska nie stała się na skutek niepowodzenia kolektywizacji rolnictwa najsłabszym ogniwem tego bloku, to do dziś w Rosji (ZSRR) rządzili by komuniści – może zreformowani, tak jak w Chinach, ale nigdy nie doszłoby do upadku ZSRR ani też do powstania w Polsce NSZZ Solidarność i związanych z tym wydarzeń. Niestety, ale negatywną rolę odegrał tu kościół, który dawno już temu odszedł od nauk Jezusa i stoi od czasów Starożytnego Rzymu (cesarz Konstantyn), po stronie bogaczy, a nie po stronie ludzi pracy. Ponieważ przyzwyczajeń i poglądów człowieka nie można ani szybko ani też łatwo zmienić i ponieważ dąży on zawsze tylko do maksymalizacji swoich korzyści w krótkim okresie czasu (jako że, jak to powiedział Keynes – w dłuższym okresie czasu wszyscy będziemy martwi), to człowiek z reguły działa na swoja własną szkodę, na przykład karczując puszczę w Amazonii, aby przez kilka lat czerpać zyski z produkcji i sprzedaży bananów klimatyzacja Wilanów Warszawa – nie patrzy on, że po kilku latach, z powodu wyjałowienia gleby, plony bananów spadną do poziomu niezapewniającego zysku z plantacji i że trzeba będzie dewastować kolejne hektary puszczy, niszcząc tym samym, na ogół permanentnie czyli bezpowrotnie, środowisko naturalne człowieka. Nadchodzącej katastrofie można by więc zapobiec tylko poprzez rządy silnej reki, jako że demokracja zawsze oznacza albo populizm w negatywnym znaczeniu tego słowa, czyli dojście do władzy demagogów, nie mających przecież kwalifikacji do rządzenia, albo też przekształca się ona w plutokrację, czyli rządy elity pieniądza, tak jak to stało się z tzw. demokracją liberalną czyli inaczej burżuazyjną na tzw. Zachodzie oraz w Polsce. Po prostu demokracja jest w praktyce zawsze rządami wybranymi przez większość, ale większość wcale przecież nie musi mieć racji. W demokracji wybiera się przecież na najwyższe stanowiska osoby najbardziej popularne, a nie najbardziej kompetentne. Przecież większość wyborców na ogół nie ma kwalifikacji aby decydować w takich sprawach jak wybór polityki gospodarczej, społecznej, obronnej, zagranicznej czy też kulturalnej i jest ona w kapitalizmie zawsze manipulowana przez wielki kapitał poprzez prasę, radio, telewizję i internet. Oczywiste jest przecież, że burżuazyjna demokracja parlamentarna NIE jest projektem opartym na racjonalnych regułach, jako że zakłada ona iż większość ma zawsze rację, co jest oczywiście bez sensu, jako że gdyby zapytać się większość ludzi na świecie, to powiedzieli by nam oni, że Ziemia jest płaska i że Słońce krąży wokół niej. Miliardy ludzi, w tym ogromna większość Polaków, wierzy także w nieistniejące duchy – czy można więc pozwolić im na to, aby decydowali oni o losie innych ludzi? Na pewno NIE. Jestem więc zwolennikiem merytokracji, czyli rządów ludzi kompetentnych, jako że prawdziwa demokracja jest tylko abstrakcyjną ideą, niemożliwą do osiągnięcia, taką jak prawdziwa czyli idealna sprawiedliwość. Tak więc jestem za merytokracją a nie demokracją, która w kapitalizmie zawsze degeneruje się w stronę plutokracji (władzy bogaczy) i ochlokracji (rządów hołoty), jako że w kapitalizmie najbogatsi są z reguły tylko zwykłą hołotą. Uważam też, ze tylko merytokracja może uratować ludzkość przed nieuchronnie nadchodząc dla niej zagładą związana a z nadmiarem ludzi i brakiem dla nich pracy, jako że z powodu postępów automatyzacji, w tym robotyzacji i komputeryzacji, za kilkanaście lat roboty wykonają niemalże KAŻDĄ pracę taniej, szybciej i lepiej (jakościowo) niż ludzie, a ten moment przecież nadchodzi (poczytaj np. o sztucznej inteligencji czyli AI), a to z kolei znaczy, że ludzie staną się zbędni, skoro nawet pracę twórczą Człowiek jest produktem bezosobowej, bezrozumnej i „ślepej” ewolucji – procesu, nad którym, przynajmniej jak dotychczas, nie mieliśmy kontroli, a więc człowiek jest istotą daleką od ideału. Nie da się on też łatwo zreformować – na przykład polski chłop, nauczony prze setki lat, że nie można ufać władzy, nastawiony był krytycznie a nawet wręcz wrogo do kolektywizacji, przez co musiała ona ponieść w Polsce klęskę, ale bez tej kolektywizacji to zostaliśmy w Polsce ze straszliwie przestarzałym, niedoinwestowanym, mało wydajnym rolnictwem, niedolnym do zaspokojenia popytu na żywność, szczególnie zaś na mięso. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że klęska kolektywizacji rolnictwa w Polsce oznaczała początek końca tzw. Bloku Wschodniego, że gdyby Polska nie stała się na skutek niepowodzenia kolektywizacji rolnictwa najsłabszym ogniwem tego bloku, to do dziś w Rosji (ZSRR) rządzili by komuniści – może zreformowani, tak jak w Chinach, ale nigdy nie doszłoby do upadku ZSRR ani też do powstania w Polsce NSZZ Solidarność i związanych z tym wydarzeń. Niestety, ale negatywną rolę odegrał tu kościół, który dawno już temu odszedł od nauk Jezusa i stoi od czasów Starożytnego Rzymu (cesarz Konstantyn), po stronie bogaczy, a nie po stronie ludzi pracy. Ponieważ przyzwyczajeń i poglądów człowieka nie można ani szybko ani też łatwo zmienić i ponieważ dąży on zawsze tylko do maksymalizacji swoich korzyści w krótkim okresie czasu (jako że, jak to powiedział Keynes – w dłuższym okresie czasu wszyscy będziemy martwi), to człowiek z reguły działa na swoja własną szkodę, na przykład karczując puszczę w Amazonii, aby przez kilka lat czerpać zyski z produkcji i sprzedaży bananów – nie patrzy on, że po kilku latach, z powodu wyjałowienia gleby, plony bananów spadną do poziomu niezapewniającego zysku z plantacji i że trzeba będzie dewastować kolejne hektary puszczy, niszcząc tym samym, na ogół permanentnie czyli bezpowrotnie, środowisko naturalne człowieka. Nadchodzącej katastrofie można by więc zapobiec tylko poprzez rządy silnej reki, jako że demokracja zawsze oznacza albo populizm w negatywnym znaczeniu tego słowa, czyli dojście do władzy demagogów, nie mających przecież kwalifikacji do rządzenia, albo też przekształca się ona w plutokrację, czyli rządy elity pieniądza, tak jak to stało się z tzw. demokracją liberalną czyli inaczej burżuazyjną na tzw. Zachodzie oraz w Polsce. Po prostu demokracja jest w praktyce zawsze rządami wybranymi przez większość, ale większość wcale przecież nie musi mieć racji. W demokracji wybiera się przecież na najwyższe stanowiska osoby najbardziej popularne, a nie najbardziej kompetentne. Przecież większość wyborców na ogół nie ma kwalifikacji aby decydować w takich sprawach jak wybór polityki gospodarczej, społecznej, obronnej, zagranicznej czy też kulturalnej i jest ona w kapitalizmie zawsze manipulowana przez wielki kapitał poprzez prasę, radio, telewizję i internet. Oczywiste jest przecież, że burżuazyjna demokracja parlamentarna NIE jest projektem opartym na racjonalnych regułach, jako że zakłada ona iż większość ma zawsze rację, co jest oczywiście bez sensu, jako że gdyby zapytać się większość ludzi na świecie, to powiedzieli by nam oni, że Ziemia jest płaska i że Słońce krąży wokół niej. Miliardy ludzi, w tym ogromna większość Polaków, wierzy także w nieistniejące duchy – czy można więc pozwolić im na to, aby decydowali oni o losie innych ludzi? Na pewno NIE. Jestem więc zwolennikiem merytokracji, czyli rządów ludzi kompetentnych, jako że prawdziwa demokracja jest tylko abstrakcyjną ideą, niemożliwą do osiągnięcia, taką jak prawdziwa czyli idealna sprawiedliwość. Tak więc jestem za merytokracją a nie demokracją, która w kapitalizmie zawsze degeneruje się w stronę plutokracji (władzy bogaczy) i ochlokracji (rządów hołoty), jako że w kapitalizmie najbogatsi są z reguły tylko zwykłą hołotą. Uważam też, ze tylko merytokracja może uratować ludzkość przed nieuchronnie nadchodząc dla niej zagładą związana a z nadmiarem ludzi i brakiem dla nich pracy, jako że z powodu postępów automatyzacji, w tym robotyzacji i komputeryzacji, za kilkanaście lat roboty wykonają niemalże KAŻDĄ pracę taniej, szybciej i lepiej (jakościowo) niż ludzie, a ten moment przecież nadchodzi (poczytaj np. o sztucznej inteligencji czyli AI), a to z kolei znaczy, że ludzie staną się zbędni, skoro nawet pracę twórczą lepiej wykonają za nich roboty. Ergo płace dla ludzi będą zerowe niezależnie czy w Indiach czy też w Szwajcarii. Rozwiązaniem będzie wtedy tylko albo pozbycie się tych zbędnych ludzi (jak u S. Lema na planecie nomen men Indiotów – patrz jego „Dzienniki gwiazdowe”) albo tez bezrobotnym rzeszom będzie się wypłacać dożywotnie zasiłki czyli inaczej tzw. bezwarunkowy dochód obywatelski, o czym pisze Gospodarz tego blogu. Ale nawet ten bezwarunkowy dochód obywatelski też nie rozwiąże przecież do końca problemu bezrobocia technologicznego, jako że ci bezrobotni potrzebować będą jakiegoś celu w życiu, a ten dożywotni zasiłek im go przecież nie zastąpi. I to jest realny problem, z którego ty też zdajesz sobie sprawę. lepiej wykonają za nich roboty. Ergo płace dla ludzi będą zerowe niezależnie czy w Indiach czy też w Szwajcarii. Rozwiązaniem będzie wtedy tylko albo pozbycie się tych zbędnych ludzi (jak u S. Lema na planecie nomen men Indiotów – patrz jego „Dzienniki gwiazdowe”) albo tez bezrobotnym rzeszom będzie się wypłacać dożywotnie zasiłki czyli inaczej tzw. bezwarunkowy dochód obywatelski, klimatyzacjapolska.pl o czym pisze Gospodarz tego blogu. Ale nawet ten bezwarunkowy dochód obywatelski też nie rozwiąże przecież do końca problemu bezrobocia technologicznego, jako że ci bezrobotni potrzebować będą jakiegoś celu w życiu, a ten dożywotni zasiłek im go przecież nie zastąpi. I to jest realny problem, z którego ty też zdajesz sobie sprawę. Cytuję z Wikipedii, z braku czasu na szukanie innych źródeł: The Net International Investment Position (NIIP) of a given country is the difference between a country’s external financial assets and its liabilities ( Josh L. Bivens „Debt and the dollar: The United States damages future living standards by borrowing itself into a deceptively deep hole”, Epinet.org 2004). A country’s external debt includes both its government debt and private debt, and similarly its public and privately held (by its legal residents) external assets are also taken into account when calculating its NIIP. Note that commodities, as well as currencies tend to follow cyclical patterns, whereby they undergo significant valuation changes, of which is reflected in NIIP. A country’s international investment position (IIP) is thus a financial statement setting out the value and composition of that country’s external financial assets and liabilities. A positive NIIP value indicates a nation is a creditor nation, while a negative value indicates it is a debtor nation. The USA, as recently as 1960 the world’s largest creditor, has now become the world’s largest debtor, and since the 1980s, Japan has replaced USA as the world’s largest creditor nation. Trudno jest znaleźć dane na ten temat, a więc podaje, co znalazłem: I. Net International Investment Position (NIIP) dla Polski według MFW (IMF) Rok NIIP w mln USD 2010 -300,482 2013 -375,092 2015 -303,545 Uwaga: Poprawa w roku 2015 została spowodowana głównie zmianą kursu złotówki względem dolara USA: w roku 2014 oscylował on około 3 zł za dolar w roku 2014 około 3.5 około 3 zł za dolar, a więc ten sam dług w złotówkach stał się mniejszy w dolarach USA. II. Net International Investment Position (NIIP) dla Polski według Eurostatu Rok NIIP w % PKB 2004 -40.9 2005 -41.8 2006 -44.9 2007 -49.2 2008 -55.6 2009 -57.3 2010 -65.1 2011 -62.4 2012 -65.3 2013 -68.9 2014 -69.1 2015 -62.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz