wtorek, 29 grudnia 2015

papieros

papieros i palenie to w tym kontekście raczej umyślne nawiązania niż określenia merytorycznie trafne – stąd i mój opis jak działa to cudo inhalacyjne i że jego przewaga polega na braku procesu spalania. A ku ścisłości to wdychany jest raczej aerozol, a nie „para”. Pierwszego papierosa zapaliłem mając 9 lat. W podstawówce popalało się skrycie od okazji do okazji. W liceum niewiele lecz regularnie a po maturze już oficjalnie. Przeciętnie 2 paczki starczyły mi na 3 dni i tak przez kolejne 24 lata. Któregoś dnia, „pod fajrant” skończyły mi się papierosy.
Postanowiłem, że w drodze do domu nie zatrzymuję się, by kupić kolejną paczkę ( nigdy nie kupowałem „na zapas” ).
Pomyślałem sobie – ” ciekawe, kiedy głód nikotyny wygoni mnie z domu po papierosy?”.
Nie wygonił, zatem rano nie było tego tradycyjnego papieroska w drodze do pracy.
Wchodzę do biura i oświadczam współpracownikom:
Panowie – ja nie palę !
Oni na to – od kiedy ?
Od wczorajszego popołudnia – odpowiadam
Oni z powątpiewaniem – zobaczymy jak długo wytrzymasz .
Ano – zobaczymy – mówię.
I tak trzymam ponad 18 lat od 2 lat mam epapierosa. Kupiłem go bo chciałem rzucić podobało mi się że mogę go używać wszędzie do woli. Wszyscy to pochwalali bo nie ma smrodu itp. itd. W efekcie nie wiem już ile razy zaciągałem się w ciągu dnia,ale na pewno robiłem to tak jak napisał autor: kompulsywnie od rana do wieczora. Postanowiłem to przerwać, bo bolała mnie coraz częsciej głowa i mdliło mnie, wróciłem do normalnych papierosów, których teraz pale wiecej niż przed epapierosem!!! W ogóle czuje sie bardziej uzależniony .. Wiem, że to żenujące i muszę coś z tym zrobić, idzie nowe, może sie zmobilizuje po tej lekturze. Cały problem z e-papierosami polega na tym, że one nijak przyczyniają się do spadku liczby palących. Ich udział w tym zakresie jest marginalny, jeżeli w ogóle możliwy do jakiegokolwiek odnotowania. Największą grupę stanowią palacze tradycyjnych papierosów, którzy sądzą, że rzucą palenie, a kończą na paleniu jednocześnie e-papierosa i papierosa (niektórzy nazywają go mianem analogowego’), wreszcie wracając do papierosów zwykłych, e-papiesa odkładając na półkę. Szybciej do zwykłych papierosów wracają stosujący liquidy z niższą zawartością nikotyny, te z wyższą dają poczucie ‚uderzenia w gardło’ (throat hit), lepiej imitują zwykły papieros, ale silniej utrwalają uzależnienie od nikotyny. A i tak większość takich e-papierosowców wróci prędzej czy później do zwykłych papierosów. Reszta to mrzonki powtarzane przez zarabiających na e-papierosach. Siła reklamy dźwignią handlu. Skoro zwykłe papierosy są coraz powszechniej be to trzeba wyciągnąć ile się da od uzależnionych. Zerowanie i wspieranie czyjeś słabości.

czwartek, 29 października 2015

siła robocza

 Tania siła robocza, podobnie jak bogactwa mineralne, są na ogół przekleństwem, a nie błogosławieństwem. Gdyby Szwajcaria miała nadmiar siły roboczej i ogromne bogactwa mineralne, to na pewno nie była tak bogata jak dziś, jako że to właśnie brak rak do pracy i brak surowców zmusił Szwajcarów do konkurowania jakością i innowacyjnością (nowoczesnością), a nie niskimi kosztami pracy czy też surowców.
Zgoda, ekonomia to nauka społeczna. Wiem to doskonale, jako absolwent ekonometrii, która obiecywała tak wiele, a dała tak mało. Każdy dobry menedżer powie też, że o pracownika trzeba dbać. Mówiąc bez ogródek: krowa, o którą się dba, dobrze ją odżywia, puszcza jej muzykę Mozarta i poklepuje po grzebiecie daje więcej mleka. Ale w biednych, zacofanych krajach, takich jak Polska, jakość kadry menedżerskiej jest tragicznie wręcz niska, stąd tez te problemy o których piszesz. Poza tym, to w Polsce brak jest kapitału, a szczególnie tzw. venture capital, czyli finansującego innowacyjne, a przez to obarczone dużym ryzykiem, projekty inwestycyjne. A to jest z kolei wynik tego, że mieliśmy taką a nie inną transformację z PRLowskiego kapitalizmu państwowego do obecnego, prymitywnego modelu kapitalizmu rynkowego, a właściwie kompradorskiego. Zgoda, to samo pisałem dawno temu, i też podawałem jako przykład Forda. Ale pamiętajmy, że jak przyszedł kryzys z lat 1930tych, to Ford jako pierwszy ostro zmniejszył zatrudnienie i zarobki, jako że inaczej, to stracił by on swą firmę. Nie ma róży bez kolców... Poza tym, to nie dzielił się z nikim zyskami, a tylko przeznaczał większą cześć nadwyżki, którą wypracowywała jego firma, na płace dla zatrudnianych przez siebie pracowników niż jego konkurencja, n.p. GM. Jak też to już pisałem: zdrowy rynek pracy, silna inspekcja pracy, silne związki zawodowe i prawdziwie niezależne sądy pracy nie pozwolą na omijanie stawek minimalnych oraz na zatrudnianie na umowach śmieciowych, a najlepszą gwarancją na przestrzeganie owych stawek minimalnych są uczciwe i powszechnie dostępne zasiłki dla bezrobotnych, które nie zmuszają ludzi pracy do sprzedawania swej siły roboczej znacznie poniżej jej wartości.
W Polsce nie brakuje operatorów dźwigów. Wystarczy załamanie się rynku na nowe mieszkania i biura, a na rynku pracy pojawią się setki jak nie tysiące bezrobotnych operatorów dźwigów. Dotyczy to to ogromnej większości produktywnych zawodów.
Wystarczy, że Fiat zamknie swoje montownie w Polsce, a w Bielsku będą poważne problemy z pracą. Podobnie w Rzeszowie, który też polega na filach zagranicznych firm. A poza tym, to takich Kowar jest w Polsce znacznie więcej niż Rzeszowów.
Znam mnóstwo Polaków żyjących zagranicą. W tym też takich, co mieszkają w pięknym domu z milion dolarów (australijskich - AUD) a zadłużeni są na ponad dwa miliony tychże dolarów oraz takich, co mieszkają w bardzo skromnych warunkach, a odłożone mają setki tysięcy owych przykładowych AUD. Pozory bowiem bardzo często mylą...
W Polsce pracownika się nie szanuje od roku 1989. Ale to jest temat na osobną dyskusję.

rynek

 Znów mylisz pojęcia „pracodawca” i „pracobiorca”. Powtarzam więc raz jeszcze, że pracodawcami, czyli osobami „dającymi” (dokł. sprzedającymi) swoją pracę są ludzie pracy, wyzyskiwani przez kapitalistów (przedsiębiorców), a pracobiorcami, czyli „odbiorcami” ludzkiej pracy (dokł. kupującymi) są właśnie przedsiębiorcy, czyli inaczej kapitaliści.
 Prywatnych przedsiębiorców nikt nie ciemiężył w Polsce po roku 1989, a wręcz przeciwnie – oni dostali po roku 1989 w Polsce praktycznie całkowicie wolną rękę, co spowodowało ogromny wzrost bezrobocia, spadek płac realnych, brak pewności zatrudnienia (śmieciowe umowy, niezwykła łatwość wyrzucenia pracownika z pracy) etc. Prywatni przedsiębiorcy mieli naprawdę ciężko w Polsce w najgorszych latach dyktatury stalinowsko-bierutowskiej, czyli w latach 1948-1956 (a szczególnie zaś w latach 1948-1953 – tzw. bitwa o handel etc.), ale już za Gomułki kwitła w Polsce, nominalnie wówczas „Ludowej”, tzw. prywatna inicjatywa. Oczywiście - to jest temat na osobną dyskusję.
W Niemczech to nawet Adenauer, jakże przecież nieprzychylny ludziom pracy, musiał zgodzić się na spore ustępstwa kapitału na rzecz ludzi pracy, a więc także na rzecz związków zawodowych, jako że tuż za miedzą istniało wówczas w Niemczech Wschodnich państwo zwane DDR (NRD), w którym nie było bezrobocia. Ale że NRD od ponad ćwierćwiecza nie istnieje, to rola związków zawodowych w Niemczech jest stopniowo ograniczana, wraz ze spadkiem tamtejszych płac realnych. Tyle, że ponieważ Niemcy startowali z wysokiego poziomu płac realnych i znacznego wpływu związków zawodowych na gospodarkę, to wciąż w Niemczech jest w tym względzie znacznie lepiej niż w Polsce. Już dawno temu lord Russell (n.p. w swej znanej książce p.t. „Power”) zauważył, że demokracja działa znacznie lepiej w bogatych społeczeństwach niż w biednych. tanie chwilówki
Generalnie, jak to już pisałem: zdrowy rynek pracy, silna inspekcja pracy, silne związki zawodowe i prawdziwie niezależne sądy pracy nie pozwolą na omijanie stawek minimalnych oraz na zatrudnianie na umowach śmieciowych, a najlepszą gwarancją na przestrzeganie owych stawek minimalnych są uczciwe i powszechnie dostępne zasiłki dla bezrobotnych, które nie zmuszają ludzi pracy do sprzedawania swej siły roboczej znacznie poniżej jej wartości.

poniedziałek, 23 marca 2015

przyszłość

Oczywiście przewidywanie przyszłosci jest trudne dla osob ktore nie wykorzystaly szansy edukacji. Dlatego nie zajmujcie się przyszłościa. Ani biznesem.
Zajmijcie się historia. Z tym nie powinniście miec problemu.
Leonid jak zwykle bladzi i nie rozumie co pisze. On wie ze przywidywanie przyszłosci jest niemozliwe i dlatego raczej zajął by sie planowaniem. Jaki to ma sens ? Planowanie wymaga przewidywania przyszlosci.
Zadziwia tchorzostwo polskiego biznesu. Partyjny motłoch zniszczyl rynki zbytu na wschodzie. Polscy rolnicy traca miliardy Euro. I teraz Pesa stracila duzy kontrakt w Rosji. Pesie grozi upadek. Co odbije sie rowneiz na firmach wspołpracujących.  jeśli macie chęć zmieniania tego, co jest obecnie to trzeba zbudować szeroki front sił ku temu zmierzających. Ale by to stworzyć trzeba szukać, co może łączyć ludzi a nie stale uwypuklać to, co dzieli i różni.
Przykro patrzeć jak ludzie, z którymi w zdecydowanej większości spraw się zgadzam napierdalają się między sobą.
Axiom wspominał o PESA. Ja dorzucę inny wątek związany a kolejnictwem.
Pamiętacie Panowie hasło ” TIR-y na tory ” ?
Od lat na bocznicy IPS TABOR stoi prototyp zestawu do transportu bimodalnego ( drogowo – kolejowego ) . Zainteresowała się tym rozwiązaniem pewna firma niemiecka gdyż uznała polskie rozwiązanie za lepsze niż amerykańskie, z którego dotychczas korzystała. Gdy sprawa miała się już finalizować nagle niemiecka firma bankrutuje. Plotka głosi, że to za sprawą amerykańskiego udziałowca banku finansującego tę firmę. Ciekawe, czy to PESA sama ” dała d….y” czy ktoś się do tego przyczynił ? Mogłoby to dowodzić , że nie głupota elit rządzących Polską od ćwierćwiecza do tego doprowadziła lecz są oni narzędziem sił , których celem było to, o czym z uporem maniaka powtarza Leonid w każdej swej postaci – zniszczenie polskich , innowacyjnych przedsiębiorstw. Nie zdziwił bym się , gdyby nagle zaczął się robić smród wokół Solarisa.
Tak sie niszczy gospodarkę. Organizacje polskiego biznesu winne zaskarzyc partyjny motłoch. To jest gdyby mialy choc krople ambicji i poczucia odpowiedzilności wobec członków. Mylisz przewidywanie przyszłości z planowaniem na przyszłość. Kłopoty PESY wynikają zaś z tego, że nie ma ona poparcia polskich władz, które prowadząc politykę wrogości do Rosji, zniszczyły szanse ekspansji polskiego przemysłu na rynek rosyjski oraz nie popierały ekspansji PESY na rynek niemiecki. Tak więc PESĘ przejmą zapewne Niemcy, po czym „wygaszą” w niej produkcję. Widzę, że wierzysz w prognozowaniu przyszłości opartym o wiedzę. A skąd bierze się wiedzę? Ze szkółki! A skąd szkółka ma wiedzę? Z PRZESZŁOŚCI! Jednym słowem doskonale wykształcony ekspert po Cambridge, Oxford i tajnych kompletach w Wołominie będzie na podstawie wiedzy zdobytej w szkółce opiniował o czymś absolutnie nowym, jak przykładowo silnik antygrawitacyjny, czy wehikuł czasu. Taki ekspercina może co najwyżej stwierdzić, czy wynalazek spełnia wymogi wynalazku