czwartek, 29 października 2015

siła robocza

 Tania siła robocza, podobnie jak bogactwa mineralne, są na ogół przekleństwem, a nie błogosławieństwem. Gdyby Szwajcaria miała nadmiar siły roboczej i ogromne bogactwa mineralne, to na pewno nie była tak bogata jak dziś, jako że to właśnie brak rak do pracy i brak surowców zmusił Szwajcarów do konkurowania jakością i innowacyjnością (nowoczesnością), a nie niskimi kosztami pracy czy też surowców.
Zgoda, ekonomia to nauka społeczna. Wiem to doskonale, jako absolwent ekonometrii, która obiecywała tak wiele, a dała tak mało. Każdy dobry menedżer powie też, że o pracownika trzeba dbać. Mówiąc bez ogródek: krowa, o którą się dba, dobrze ją odżywia, puszcza jej muzykę Mozarta i poklepuje po grzebiecie daje więcej mleka. Ale w biednych, zacofanych krajach, takich jak Polska, jakość kadry menedżerskiej jest tragicznie wręcz niska, stąd tez te problemy o których piszesz. Poza tym, to w Polsce brak jest kapitału, a szczególnie tzw. venture capital, czyli finansującego innowacyjne, a przez to obarczone dużym ryzykiem, projekty inwestycyjne. A to jest z kolei wynik tego, że mieliśmy taką a nie inną transformację z PRLowskiego kapitalizmu państwowego do obecnego, prymitywnego modelu kapitalizmu rynkowego, a właściwie kompradorskiego. Zgoda, to samo pisałem dawno temu, i też podawałem jako przykład Forda. Ale pamiętajmy, że jak przyszedł kryzys z lat 1930tych, to Ford jako pierwszy ostro zmniejszył zatrudnienie i zarobki, jako że inaczej, to stracił by on swą firmę. Nie ma róży bez kolców... Poza tym, to nie dzielił się z nikim zyskami, a tylko przeznaczał większą cześć nadwyżki, którą wypracowywała jego firma, na płace dla zatrudnianych przez siebie pracowników niż jego konkurencja, n.p. GM. Jak też to już pisałem: zdrowy rynek pracy, silna inspekcja pracy, silne związki zawodowe i prawdziwie niezależne sądy pracy nie pozwolą na omijanie stawek minimalnych oraz na zatrudnianie na umowach śmieciowych, a najlepszą gwarancją na przestrzeganie owych stawek minimalnych są uczciwe i powszechnie dostępne zasiłki dla bezrobotnych, które nie zmuszają ludzi pracy do sprzedawania swej siły roboczej znacznie poniżej jej wartości.
W Polsce nie brakuje operatorów dźwigów. Wystarczy załamanie się rynku na nowe mieszkania i biura, a na rynku pracy pojawią się setki jak nie tysiące bezrobotnych operatorów dźwigów. Dotyczy to to ogromnej większości produktywnych zawodów.
Wystarczy, że Fiat zamknie swoje montownie w Polsce, a w Bielsku będą poważne problemy z pracą. Podobnie w Rzeszowie, który też polega na filach zagranicznych firm. A poza tym, to takich Kowar jest w Polsce znacznie więcej niż Rzeszowów.
Znam mnóstwo Polaków żyjących zagranicą. W tym też takich, co mieszkają w pięknym domu z milion dolarów (australijskich - AUD) a zadłużeni są na ponad dwa miliony tychże dolarów oraz takich, co mieszkają w bardzo skromnych warunkach, a odłożone mają setki tysięcy owych przykładowych AUD. Pozory bowiem bardzo często mylą...
W Polsce pracownika się nie szanuje od roku 1989. Ale to jest temat na osobną dyskusję.

rynek

 Znów mylisz pojęcia „pracodawca” i „pracobiorca”. Powtarzam więc raz jeszcze, że pracodawcami, czyli osobami „dającymi” (dokł. sprzedającymi) swoją pracę są ludzie pracy, wyzyskiwani przez kapitalistów (przedsiębiorców), a pracobiorcami, czyli „odbiorcami” ludzkiej pracy (dokł. kupującymi) są właśnie przedsiębiorcy, czyli inaczej kapitaliści.
 Prywatnych przedsiębiorców nikt nie ciemiężył w Polsce po roku 1989, a wręcz przeciwnie – oni dostali po roku 1989 w Polsce praktycznie całkowicie wolną rękę, co spowodowało ogromny wzrost bezrobocia, spadek płac realnych, brak pewności zatrudnienia (śmieciowe umowy, niezwykła łatwość wyrzucenia pracownika z pracy) etc. Prywatni przedsiębiorcy mieli naprawdę ciężko w Polsce w najgorszych latach dyktatury stalinowsko-bierutowskiej, czyli w latach 1948-1956 (a szczególnie zaś w latach 1948-1953 – tzw. bitwa o handel etc.), ale już za Gomułki kwitła w Polsce, nominalnie wówczas „Ludowej”, tzw. prywatna inicjatywa. Oczywiście - to jest temat na osobną dyskusję.
W Niemczech to nawet Adenauer, jakże przecież nieprzychylny ludziom pracy, musiał zgodzić się na spore ustępstwa kapitału na rzecz ludzi pracy, a więc także na rzecz związków zawodowych, jako że tuż za miedzą istniało wówczas w Niemczech Wschodnich państwo zwane DDR (NRD), w którym nie było bezrobocia. Ale że NRD od ponad ćwierćwiecza nie istnieje, to rola związków zawodowych w Niemczech jest stopniowo ograniczana, wraz ze spadkiem tamtejszych płac realnych. Tyle, że ponieważ Niemcy startowali z wysokiego poziomu płac realnych i znacznego wpływu związków zawodowych na gospodarkę, to wciąż w Niemczech jest w tym względzie znacznie lepiej niż w Polsce. Już dawno temu lord Russell (n.p. w swej znanej książce p.t. „Power”) zauważył, że demokracja działa znacznie lepiej w bogatych społeczeństwach niż w biednych. tanie chwilówki
Generalnie, jak to już pisałem: zdrowy rynek pracy, silna inspekcja pracy, silne związki zawodowe i prawdziwie niezależne sądy pracy nie pozwolą na omijanie stawek minimalnych oraz na zatrudnianie na umowach śmieciowych, a najlepszą gwarancją na przestrzeganie owych stawek minimalnych są uczciwe i powszechnie dostępne zasiłki dla bezrobotnych, które nie zmuszają ludzi pracy do sprzedawania swej siły roboczej znacznie poniżej jej wartości.